15.09.2018

F. Scott Fitzgerald "Wielki Gatsby"


Autor: F. Scott Fitzgerald 
Tytuł: Wielki Gatsby 
Tytuł oryginału: The Great Gatsby
Tłumaczenie: Ariadna Demkowska-Bohdziewicz
Wydawnictwo: Libros
Liczba stron: 158

Wydawać by się mogło, że los wyjątkowo szeroko uśmiechnął się do Jaya Gatsby'ego. Postronny obserwator mógłby powiedzieć, że ma on wszystko: wielki majątek, piękną posiadłość i towarzystwo, które regularnie odwiedza go i bierze udział w hucznych, organizowanych przez niego przyjęciach. To jednak tylko pozory. Prawdę o tym człowieku odkryje jego sąsiad Nick Carraway...

Czy wspominałam Wam kiedyś, że uwielbiam oglądać filmy? Jest to dość świeża miłość - dopiero od kilku tygodni nie wyobrażam sobie nie obejrzeć przynajmniej jednej produkcji dziennie. Zawsze jednak bardzo lubiłam od czasu do czasu włączyć sobie jakąś ekranizację. Wielki Gatsby wydał mi się pozycją interesującą - a że nigdy nie oglądam filmu przed przeczytaniem książki, postanowiłam nadrobić zaległości...

Bywa czasem tak, że człowiek ma wobec konkretnego tytułu bardzo wysokie oczekiwania - bo się naczyta lub nasłucha, jaki to on wspaniały albo opis zamieszczony na tylnej okładce sugeruje prawdziwą literacką ucztę. Bywa również tak, że czasem te nadzieje pozostają niespełnione, a rzeczywistość jest przykra - powieść okazuje się być w najlepszym przypadku bardzo kiepska. I ja niestety przeżyłam takie rozczarowanie, kiedy sięgnęłam po Wielkiego Gatsby'ego.

Fizgerald opowiada swoim czytelnikom o tak zwanym straconym pokoleniu. O młodych ludziach, których system wartości jest wątpliwy. O umiłowaniu do wszystkiego, co wystawne, eleganckie, drogie. W świecie przez niego wykreowanym nie ma miejsca na coś tak "przyziemnego" jak szczere relacje międzyludzkie. Przyjaźnie trwają tak długo, jak długo nie kończą się środki potrzebne do zorganizowania kolejnej imprezy. Miłość? Miłość jest na pokaz, tak samo i instytucja małżeństwa - nikt jej nie szanuje ani nie bierze na poważnie.

Tytułowy Gatsby to młody mężczyzna, którego postępowanie doskonale pasuje do czasów, w których żyje. Jest to człowiek zamożny, szastający pieniędzmi, ale jednocześnie skryty. Choć w jego domu regularnie bawią się rzesze ludzi, on sam im nie towarzyszy. Bynajmniej nie dlatego, że uważa się za kogoś ponad to. W trakcie lektury dowiadujemy się, że jego zachowanie spowodowane jest ogromnym zawodem. Cierpieniem, którego być może by nie doświadczył, gdyby otaczający go ludzie nie przywiązywali tak dużej wagi do wszystkiego, co materialne.

Również kreacje pozostałych postaci zasługują na pochwałę - doskonale wpasowują się w określone, ważne dla tej powieści ramy. Właściwie nie da się obok nich przejść obojętnie, do każdego z tych bohaterów się coś czuje. Co czułam ja? W większości - niechęć i irytację.

Niestety jednak, o ile zamysł na fabułę brzmiał doskonale, o tyle samo wykonanie pozostawia już wiele do życzenia. Po raz pierwszy w życiu przeszkadzała mi w czytaniu narracja pierwszoosobowa - sama nie wiem, dlaczego, ale mam wrażenie, że akurat w tej książce ona nie pasuje, zawęża obraz, przez co całość pozostawia uczucie niedosytu.

Sam styl, którym posługuje się autor, także nie ułatwia przebrnięcia przez tę historię. Mimo że perypetie tytułowego bohatera wcale nie są jakieś zawiłe, ba - mogłabym zaryzykować tu określenie banalne, język, którymi zostały opisane, już taki nie jest. Cała książka składa się ze zdań napuszonych, ze sformułowań całkiem niepotrzebnie górnolotnych. To, co prawda, jedyna duża wada dzieła Fitzgeralda, ale dla mnie wystarczająca, by myśleć o nim bez cienia sympatii.

Wielki Gatsby to historia o niespełnionych podstawowych potrzebach człowieka w czasach, gdy na uwagę zasługiwało coś zupełnie innego. I to mógł być kawał dobrej literatury, bo Gatsby do roli bohatera tragicznego, niepasującego do otaczającej go rzeczywistości pasuje znakomicie. Niestety, nadmiernie wymuskany styl autora sprawił, że zamiast perełki literackiej mamy mały koszmarek. Choć może to tylko moje wydziwienia? Może nie dostrzegłam czegoś wow w takim, a nie innym operowaniu słowem? Nie mam pojęcia i pewnie już się tego nie dowiem. Pozostaje mi pogodzić się z tym, że tym razem trafiłam na coś kiepskiego i nadzieja, że ekranizacja wynagrodzi mi godziny spędzone nad książką.

8 komentarzy:

  1. Czasami język jest ważniejszy, niż sama historia :) Zawodowa recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, ważniejszy ;) Język właściwie decyduje o odbiorze powieści.

      Usuń
  2. Klasykę zawsze warto czytać i wyrabiać sobie zdanie na jej temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, ale to nie dotyczy tylko klasyki :)

      Usuń
  3. Jak ma być to mały koszmarek, to lepiej może nie zaczynać. Miałam w planach, a teraz nie wiem czy to nie strata czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym jednak zaryzykowała. Warto próbować różnych książek, chociażby po to, żeby samemu kształtować opinie. Poleganie w 100% na czyjejś opinii wcale nie jest dobre.

      Usuń
  4. Ja wpierw poznałem film z Leonardem DiCaprio, dopiero potem dowiedziałem się o istnieniu wcześniejszej ekranizacji oraz samej książki. Zastanawiało mnie jaka jest powieść i w twojej recenzji nie wypada w zbyt jasnych barwach. Cóż, może kiedyś sam się przekonam. Film z 2013 za to był naprawdę zacny aktorsko, wizualnie i dźwiękowo, choć fabułą miejscami mnie znużył :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno oglądałam ekranizację z DiCaprio i jestem w szoku. Coś wspaniałego. To jest ten rzadki przypadek, kiedy ekranizacja > książka.

      Usuń

Drogi Czytelniku!

Jestem wdzięczna za każdy komentarz - nawet krytykę, ważne, by była ona konstruktywna (nie podoba mi się + powód poważniejszy niż 'bo nie'). Chcesz, bym odwiedziła Twoją stronę? Wysil się i napisz sensowny komentarz.