17.07.2018

Agatha Christie "Pięć małych świnek"


Autor: Agatha Christie
Tytuł: Pięć małych świnek 
Tytuł oryginału: Five Little Pigs
Tłumaczenie: Izabella Kulczycka-Dąmbska 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie 
Liczba stron: 260

Sprawa otrucia Amyasa Crale'a wydaje się wszystkim oczywista. Wszelkie powody i środki, by go zabić miała jego własna żona. Nikt tego nie kwestionował. Kobieta została bardzo szybko aresztowana i skazana za popełnienie morderstwa. Kiedy jednak po szesnastu latach od tragedii do Herkulesa Poirota zgłasza się córka skazanej i prosi go, by ponownie zagłębił się w tamto wydarzenie, ten przyjmuje zlecenie...

Opowiadałam Wam już, że kocham twórczość Agathy Christie. Upodobałam sobie ją tak bardzo, że swego czasu stworzyłam ogromną listę książek jej autorstwa, które chcę przeczytać i od tamtego momentu regularnie poznaję kolejne tytuły. Miałam nawet swój własny rytuał: każde wyjście do biblioteki wiązało się z wypożyczeniem jednego kryminału Christie właśnie. Obecnie jednak, na potrzeby bloga - by Was nie znudzić - ograniczam się do przeczytania jednego miesięcznie.

Do Pięciu małych świnek podchodziłam optymistycznie z dwóch powodów. Po pierwsze, detektywem występującym w tej historii jest Poirot, za którym szaleję. Po drugie i nawet ważniejsze - tego typu powieści Christie jeszcze w rękach nie miałam. Każda jedna opowieść miała utarty schemat: morderstwo ⟶ dochodzenie ⟶ wykrycie sprawcy. Nigdy nie było mowy o rozgrzebywaniu spraw z odległej przeszłości. Poirot jest, oczywiście, bohaterem, do którego przylgnęła łatka geniusza, ale jak poradzi sobie z wykryciem truciciela, który zaatakował prawie 20 lat wcześniej? Byłam tego niezmiernie ciekawa.

Miłośnicy porządku będą tą pozycją usatysfakcjonowani. Autorka podzieliła ją bowiem na 3 wyraźnie zarysowane części, z których każda zawiera treści innego rodzaju. I tak w pierwszej Poirot rozmawia ze wszystkimi osobami związanymi ze sprawą, w kolejnej zapoznaje się z różnymi wersjami zdarzeń z feralnego dnia, żeby w ostatniej móc "zebrać do kupy" wszystkie fakty, uporządkować je i wskazać winnego.

Wiecie już, że kocham jej twórczość. A czy opowiadałam Wam, za co konkretnie? Otóż, moi drodzy, chodzi o sposób, w jaki ta kobieta pogrywa z czytelnikami. Historie, które przedstawia, nie stały nawet obok banalnych, których końca można się domyślić po przeczytaniu maksymalnie kilkudziesięciu stron. Pięć małych świnek to doskonały przykład tej cechy jej pisarstwa. Pozornie mamy przecież rozwiązanie zagadki tuż przed nosem i to od samego początku. Później jednak poznajemy kolejne postaci, kolejne wątki, zaczynamy zadawać sobie pytanie: A co, jeśli to, co uznajemy za oczywiste w rzeczywistości ma wprowadzić nas w błąd? W konsekwencji zastanawiamy się, bierzemy pod uwagę różne scenariusze i rozpatrujemy możliwość winy kogoś innego. Nie wiem, jak Wy, ja jednak bardzo sobie cenię taki trening logicznego myślenia podczas lektury - w takim połączeniu najwyraźniej chyba widać połączenie przyjemnego z pożytecznym.

A jeśli chodzi o to, że zaczynamy się wahać, kto tak naprawdę zawinił... Tu kolejny plus dla autorki. Bohaterowie przez nią skonstruowani są bardzo wyraziści, mają niezwykle indywidualne charaktery. Nie powinno dziwić, że w pewnym momencie niemal każdy jest podejrzany - to jedynie skutek tego, że każda z tych osób ma "drugie oblicze" i skłonności lub motywy, które w takich okolicznościach pokazują się w innym świetle.

Pięć małych świnek to kryminał dla wszystkich tych, którym niestraszne powolne tempo akcji. Nic tu bowiem nie dzieje się zbyt szybko. W tej króciutkiej, niemającej nawet 300 stron książeczce wszystko rozgrywa się powoli, a kolejne poszlaki pojawiają się niemal niepostrzeżenie i trzeba solidnie wytężyć umysł, by je zauważyć i docenić ich wartość. Z racji niewymagającego stylu, całość to idealny wybór na urlop lub leniwy wieczór.

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Christie, a tej jeszcze nie czytałam, chociaż mam ją na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię czytać kryminały, bo niektórzy autorzy mają naprawdę przerażającą fantazję, jeżeli chodzi o typy morderstw i morderców. Ale mimo świadomości dot. tego, że Christie to klasyka - nigdy nie miałam jej książki w ręce. Cały czas się z nią mijam. Wyobraź sobie, że nawet kiedyś byłam bliska kupienia jej książki, ale w ostatniej chwili ją odłożyłam. Może to jeszcze nie ten czas? A od czego polecałabyś mi zacząć, jeśli miałabym to zrobić? :)
    Pozdrawiam
    Kulturalna Pyra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczynałam od "Morderstwa w Orient Expressie" i Tobie polecam to samo :)

      Usuń
  3. Wstyd się przyznać, ale książek Christie jeszcze nie czytałam - ale mam ją niezmiennie w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrób zaległości przy okazji, naprawdę warto!

      Usuń
  4. Chociaż słyszałam wiele dobrego o twórczości Christie, to jakoś nigdy jeszcze po jej książkę nie sięgnęłam. W końcu muszę się chyba na jakąś zdecydować i spróbować, mimo że klasyczne kryminały nie zajmują pierwszego miejsca na mojej liście. Jednak z racji tego, że słowo pisane pochłaniam w zaskakującej ilości, trochę wstyd, że nie znam tak popularnej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam doskonale to uczucie, kiedy niby wiele czytasz, ale klasykę to tak średnio znasz ;)

      Usuń

Drogi Czytelniku!

Jestem wdzięczna za każdy komentarz - nawet krytykę, ważne, by była ona konstruktywna (nie podoba mi się + powód poważniejszy niż 'bo nie'). Chcesz, bym odwiedziła Twoją stronę? Wysil się i napisz sensowny komentarz.